środa, 19 grudnia 2012

Kobieta w klatce



   Każdy z nas pewnie zna taką parę, w której kobieta nie może dosłownie NIC.

O każde wyjście z koleżankami musi się prosić, o spotkaniu z kolegami już nawet nie wspominam - bo to jest przecież nie do pomyślenia...
z każdego głupiego uśmiechu/spojrzenia musi się tłumaczyć,
tego ubrać nie może, bo faceci będą się na nią patrzeć...
i tak dalej, i tak dalej... wtedy myślę "Boże, widzisz i nie grzmisz" 

   Pierwsze moje pytanie do tych kobiet - jak wytrzymujecie tą uwięź? Nie, nie jestem żadną feministką czy innym badziewiem... Tylko dla mnie jest to głupie? Przynajmniej mój mózg nie ogarnia takiego związku... 

Dla mnie związek to wzajemne zaufanie, uzupełnianie się... nie istnieje dla mnie relacja damsko-męska typu "Ty Kobieto będziesz moim ptaszkiem i teraz zamknę Cię w klatce"

   Po drugie czemu niektóre kobiety nie potrafią się postawić? Wydaje mi się, że stoi za tym jakaś obawa, że prócz tego "faceta" nie znajdą innego... Gówno prawda! Im dłużej tkwicie w chorym związku tym gorzej jest z waszą samooceną - a jak każdy wie jest ona bardzo ważna w relacjach międzyludzkich... Jest niska samoocena to i nasze relacje z ludźmi są gorsze... a tym bardziej z płcią przeciwną.


   Więc Kobiety - proszę Was! Wiem, że może nie od razu to się może udać, ale postawcie się, to nie jest trudne, a może dużo zaważyć na waszym życiu!

Dziękuję i pozdrawiam! :)
Stefanie

8 komentarzy:

  1. Hmm :>

    Ja znałem jedną taką parę - jeszcze na 1 roku. Ona już w autobusie, jechała na imprezę - z nami, ze znajomymi, a chłopak do niej zadzwonił i kazał jej wracać do akademika - a nie mieszkali ze sobą wówczas. Dziś? Są małżeństwem, ale jak wygląda ich pożycie? Nie mam pojęcia, dziewczyna straciła kontakt prawie ze wszystkimi ;)

    Za to znam więcej par w odwróconej sytuacji, gdzie facet nic nie może i musi prosić o wszystko dziewczynę. Przykład:
    domówka u kumpla, pijemy, śmiejemy się, gramy w FIFę, ogólnie typowo męskie rozmowy, nagle o 23 jeden kumpel wstaje. Pytamy go "Łukasz (imię zmienione) gdzie idziesz?" "Ilona (imię także zmienione) kazała mi wracać o 23..." Da się? Da się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, takie związki z facetem w klatce też znam - czego też nie ogarniam. Ogólnie takie związki dla mnie to nie związki - to jakaś chora relacja.

      Usuń
    2. Nie rozumiem takiego systemu. Jakieś nakazy, zakazy. Nie wiem jak ludzie mogą tak funkcjonować. Ja robię na co mam ochotę, swojemu facetowi też nic nie ograniczam. Jest ok. Za to jak gdzieś idę to mu zazwyczaj mówię, ale to raczej ze względów bezpieczeństwa, że jak coś się stanie żeby ktokolwiek wiedział gdzie jestem.

      Usuń
  2. Zależy jak kto na to patrzy, niestety teraz są takie czasy, jeżeli zależy komuś bardzo na partnerze trzeba o niego walczyć, robić wszystko żeby było dobrze. Puść na imprezę faceta/ kobietę? Okej! Bez problemu tyle, że jest w około tyle "zdzir" "kurwio**y" że będą się dowalały, mało tego ciągle się słyszy o zdradach, tak samo ukrywanych zdradach przed partnerem, flirtów itp., wszędzie są pokusy, w dodatku przy większej dawce alkoholu. Po co to? Lepiej trzymać faceta/ kobiete na oku. Z tym co kolezanka/ kolega wymieniła wyżej, że jak jechali na imprezę - głupota czysta! Mogła jechać, a on mógł dojechać żeby był pewien za nią, a dać jej spędzić czas ze znajomymi.
    Zaufanie jest najważniejsze, ale nawet je mając do drugiego partneta, nigdy nie wiadomo co ten zrobi. Kiedy nadarzy się ciekawa propozycja. Z biegiem czasu , może czegoś brakować w związku, partner pozwalał na wszystko , osoba miała wolą rękę bo miał do niej zaufanie. Co z tego wynikło ? Skończyło się na zdradzie. Więc zastanówmy się dobrze, czy lepiej żeby facet / kobieta pilnowali walczyli o związek, niż tylko mieli zaufanie, które z sekundą można zniszczyć, zniszczyć cały piękny związek który był..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ktoś tu został kiedyś zdradzony... ;)

      Usuń
    2. Zdrowa zazdrość w związku? jak najbardziej...
      Natomiast w notce miałam na myśli zaborczość - to jest najgorsza rzecz w związku jaka może istnieć.
      Poza tym jeśli partner nas kocha to nawet tańczące przed nim nagie laski nic nie zdziałają... a jeśli zdradzi? Nie jest nas wart/warta.
      Takie jest moje zdanie ;)

      Usuń
    3. Takie coś, jak opisane w poście to nie "walka o związek" tylko raczej "prześladowanie". Ja bym długo takiej kontroli nie wytrzymała. Znasz takie powiedzenie - dobry pies nie potrzebuje smyczy?

      Usuń
  3. Witam, znam pare takich par i dobrze sie to nie skonczyło. Kiedy czytam takie notki ciesze sie, ze ja i moj partner ufamy sobie nawzajem, i o jakiej kolwiek lini skracania zycia(normalnego) nie ma mowy.\
    Oczywiscie jak w kazdej zdrowej parze, tez sie czasami kłocimy, ale uwazam, ze to jest bardzo potrzebne, poniewaz ludzie się przez to docieraja.:))
    Pozdrowienia:)(

    OdpowiedzUsuń